piątek, 31 lipca 2015

pure



kolejne tygodnie mijają a ja rozpoczynam szalony okres 15 dni, podczas których conajmiej 15h spędzę w pociągu (mam nadzieję śpiąc na całych 4 miejscach w przedziale). szczerze to czasami nie potrafię oderwać nosa od okna ze względu na przepiękne polskie pola, a tym samym podróżowanie mija mi błyskawicznie. gorzej jeżeli trafi się na kolonie albo co gorsza dziecko, które roznosi energia i jego jedynym celem jest doszczętne podeptanie moich butów (albo jak to miałam przyjemność kiedyś doświadczyć krzyków pt. "mamo patrz komin" oO). dlatego też biorę ze sobą lekką torbę, zachaczam na weekend a potem od 8 sierpnia nurkuje w trójmieście. gorączka dopiero przede mną, ale jak to mówi moja siostra ona też już martwi się tym, że będzie się martwić. taka dola, nic nie zrobisz. tymczasem pozdrawiam i mam nadzieję, że jak ten post zostanie opublikowany ja już będę po wszystkich zakupach i odpocznę z napsikiem na kanapie. udanego weekendu!

edit. marne me mrzonki o pustych przedziałach. full ludzi i zero powietrza :(



  




 

shirt: zara | pants: bershka | jacket: old one (DIY) | backpack: vintage

piątek, 24 lipca 2015

things I'm loving at the moment IV


po mojej prawej stronie śpi wredny kocur a ja czekając na nową płytę foalsów zdecydowałam się na ponowne, bo już czwarte zebranie ulubieńców tym razem lipca. te posty piszą się praktycznie same- łatwo i w miarę szybko, bo każdy z tych produktów przeterstowałam i mogę polecić z czystym sercem.

it's time for another favourites post!!!



jak zawsze część pierwsza to moja "biblioteczka". rok 1984 przeczytałam już dawno, ale pakując się ze studenckiej stancji książka wpadła mi do ręki i przypomniała o sobie. kto nie czytał niech się szybko zreflektuje. tematyka wielkiego brata zawsze na czasie.

first thing: G.Orwell's book. i know that it's not a fresh thing. but I forgot about it and just wanted to recommend to those who didn't hear about it (unlikely but possible)


jeśli macie ochotę na coś lżejszego polecam kochanego jima. lekki -powiedzmy- kryminał przedstawiający historę trzech zamordowanych kobiet z irlandzkim folklorem w tle. i wbrew tutułowi żaden romans. wydawnictwo salamandra rzadko kiedy mnie zawodzi.

if you're not into 'difficult' ones I recommend "Darling Jim'. It's really light triller with irish folklore in background. 


nie kupuję wód toaletowych w sieciókach. z reguły mają nadzwyczaj słodki zapach co trudno mi znieść. jednakże będąc ostatnio w Zarze zdziwiłam się, bo ten sklep potrafi wypuścić zapach tak bardzo w moim stylu. gdyby był nieco trwalszy z powodzeniem konkurowałby z moim ukochany j'agore diore. 

I also really like Zara fragrance. it's quite strong, not sweet at all.  for me - perfect. and it last quite long.  


nie byłabym sobą nie odnajdując kolejnych pomadek. tym razem padło na matowe wykończenie golden rose. ponownie w śmiesznej cenie, ale za to o fantastycznym lekko różowym, lekko fioletowym kolorze nr 2. jest faktycznie naprawdę matowa a do tego fajnie wtapia się w usta utrzymując się na nich parę godzin.

it's time for lipstick! I find this one in Golden Rose stand. you can descpribe its colour between purple and pink. but it's also really subtile, so you don't look weird.


teraz nowośc w mojej kosmetyczne, bo dotąd nie używałam kolorowych cieni do powiek. a że szalony ze mnie człowiek (taaaaa) zdcydowałam się na cień w kredce rimmela. za 2 dyszki zagwarantowałam sobie nie tylko wspaniały złocisty kolor, ale i również faktyczną trwałość. producent zapewnia wodoodporność i pozostanie na powiece 24h, ale umówmy się, tak nigdy nie będzie. co nie zmienia faktu, że moja tłusta i świecąca się jak latarnia cera nie sprawia, że cień gromadzi się w załamaniu. do tej pory jestem w lekkim szoku.

I didn't use colored eyeshadows for ages. but I decided  to buy one and I'm really happy for my choise. let's face it, it is not subtile one. it's shiny and gold and bold. but I like it. it stays long and it's a huge benefit for me.


żeby nie wyglądać jak złota rybka do wcześniejszego cienia po zewnętrznej stronie powieki i jej załamaniu dodaje ten oto jeszcze bardziej święcący się cień z pierre rene. wiem co teraz myślicie, że na codzień wyglądam jak błyszcząca wsiura, ale nie nie nie. o dziwo, całość po zblendowaniu wygląda naturalnie. a dodatkowo przez te kolory, które podbijają moją tęczówke okazało się, że mam zielone oczy. w końcu zagadka rozwiązana.

to make my eyes pop even more I also use this pierre rene eyeshadow. it's also sparkly but who cares. I call summer time for bold moves :)


jak dotąd wychwalałam pod niebiosa produkty ziaji. ale po tym jak w czerwcu spaliłam się na raka i zużyłam cały mój zapas kremów nawilżających zdecydowałam się na coś innego i tak oto w moje ręce trafił matujący krem perfecty. na dobrą sprawę latem trudno się nie świecić, ale chociaż częściowo eliminuje ten problem.

if you have shiny type of shin just like me you'll love this moisturizer. It's light and creamy and smells incredible.


przechodzę chyba do mojej ulubionej rzeczy z całego zestawienia. tak to kolorowanka. ale dla dorosłych. i nie, nie ma tam erotycznych rysunków. tylko szlaczki i wzorki and others bits and bobs. i śmiejscie się dowoli, ale 10 min przeznaczonych na pokolorowanie strony serio odpręża. cofasz się te naście lat i na kompletnym czilałcie kolorujesz kwiatki. jeśli macie znajomego, który jest takim samym nerwusem jak ja to serdecznie polecam.

my favourite thing from this collection. coloring book for adoults. but wait a minute. it's not that kind of a coloring book. you'll find in it a lot of patterns to fill in. it's really relaxing, I promise.


i na koniec zdjęcie jednej z trzech części niespodzianki, którą zostałam obdarowana na początku lipca. mówiłam, żebyście brali udział w konkursach :> 

here it is. my award :D I won it at the end of june and I'm obsessed with it.

tym samym kończę, bo jestem dzisiaj w dziwnym humorze i mogłabym napisać więcej bzdur. miłego dnia wszystkim!!!!!!!! 

It's everything for now. Have a great day everyone!

piątek, 17 lipca 2015

....and time goes by


kolejny tydzień minął równie szybko jak się zaczął. toż przed chwilą pisałam ostatni egzamin i miałam przed sobą lipcowe upały. nie odkryję chyba ameryki mówiąc, że czas zapierdziela. patrząc przez pryzmat studiów, ale też kształtowania własnej osoby. minęło mi już 22 lata i czuję, że powoli ludzie zaczynają lepić własne charakterystyki. mam nadzieję, że te kochane i empatyczne osoby dalej takie pozostaną a te, które rozważają swoje sylwetki jedynie przez pryzmat własnego dobra zastanowią się nad sobą. jestem świadoma istniejących różnorodności ludzkich, więc zapewne naiwnie czekam, aż większość zacznie być dla siebie opoką, przyjacielem, sympatycznym nieznajomym a nie tylko gburem w sklepie, który nie odpowie ci dzień dobry. marne moje statystyki, ale wiarę w człowieka trzeba mieć. pozdrawiam serdecznie i przyjemnego weekendu!

another week has passed as quickly as it had begun. time goes by so quickly. I can see it looking through the prism of studying, but also through character of people. I have passed already 22 years old and I feel that people are slowly beginning to mold its own characteristics. I hope that these lovable and empathetic people will remain the same and those who are considering themselves only through the prism of their own good will change. I am aware of existing human diversity but I hope that everyone will slightly change and be more friendly and sympathetic. Cheers the weekend have good one everybody!








blouse, pants: stradivarius | sunnies: parfois 

piątek, 10 lipca 2015

heat wave


upały upałami. wszystkie pięknie, ładnie. ale to co mam dzisiaj za oknem to jakieś nieporozumienie. niestety, kto zdecydował się na wypoczynek na mazurach tydzień po fali ciepła musiał się kolosalnie zawieść. co prawda w mieście widać corocznych niemieckich turystów, którzy próbują zwiedzić nieliczne atrakcje w naszym mieście, ale bez słońca to nie to samo. Giżycko to nie Saint Tropez ani Cape Town, ale w piękną pogodę potrafi zaskoczyć. wtedy to nawet i kładka mi się podoba. ale cóż. taką pogodę przetrwam, byle sprzyjała 14 sierpnia w okolicach trójmiasta. przełomowe wydarzenia zbliżają się wielkimi krokami. każdy stresuje się coraz bardziej i liczy, że wszystko pójdzie jak najlepiej. a po weekendzie emocje opadną i rozpocznie się nowa rzeczywistość. byle szczęśliwa i dobra. niczego więcej nie potrzeba. 

heat wave. all fine and dandy. but today's weather is a misunderstanding. I only hope that everything will be fine August 14. because it's pretty important day for my family. It's my sister's wedding. and everyone is soooo stressed out. but I know, that everything will be ok. everyone will start new reality. hopefully it will be good and happy. It's the only thing that I wish for. 









kimomo: c&a | bag: parfois

piątek, 3 lipca 2015

let the summer begin!


zaczynamy kolejne lato!!! i chociaż początek może nie należy do najlepszego a jego konsekwencje będą rzutować na resztę dni to próbuję skupić się na pozytywach i nie dać się całkowicie poświęcić przykrościom. szczerze to mam nadzieje, że mała ilość osób to czyta, bo wyleguje się właśnie na plaży, spędza czas ze znajomymi, rodziną, ukochaną osobą. może to być po prostu wypita w miłym gronie mrożona kawa, albo książka przeczytana pod wiśnią. cokolwiek. byleby było przyjemne, nie wymagało wysiłku i sprawiało radość. buziaki!

let the summer begin! and although the beginning may not be the best and its consequences will affect the rest of the days I try to focus on the positive side. I hope that a small number of people is reading this because they are sunbathing or just spending time with friends, family, loved one. or doing whatever they want. if only it was pleasant, it did not require effort and caused joy. kisses!








shirt, shorts, sandals: h&m | sweater: bershka